Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy zagrała w Wolsztynie, na Rynku, niemiecką grupą rekonstrukcyjną z września 1939 roku. Wolsztyńsko - Stradyńscy (wiem, że pominąłem) pasjonaci nad pasjonatami, postanowili wesprzeć Orkiestrę swoimi mundurami, karabinami, pojazdami (zbudowanymi za własne pieniądze i czas), zamiłowaniem. Podziw wielki dla tej Grupy, dla żon tych niesamowitych zapaleńców, dla ich dzieci.
Niestety, mimo szczerych chęci "załogi" nie znalazł się hełm na moją łeb (jak sklep), pomimo wczorajszej wizyty u zaprzyjaźnionej fryzjerki (by zmniejszyła objętość owłosienia). Znalazł się natomiast handgranat, który włożyłem sobie za pasek. Każdy granat ręczny z tamtego okresu jest niebezpieczny bo może eksplodować. Ten "mój", (tkwiący elementem rozrywającym w okolicach krocza) był jednak niegroźny. Emanował łagodnością i przystosowaniem do ciała i duszy.
Fido, Mariuszu i pozostali...dziękuję i gratuluję zapału. I wielkości w swoim "graniu".
1 pisz śmiało:
Dziękujemy za miłe słowa
- żony tych zapaleńców-szaleńców ;)
Prześlij komentarz