"...Powietrze coraz bardziej przerzedzało się i tym razem mówię to po raz ostatni. Mściciel jestem. Widzę to dobrze. Widzę to coraz bardziej. Słońce, tam, musiało widocznie wychodzić zza kotary i światłość rozlewała się szeroko po widowni jak Nil. Po dachach cienie, pełznąc, kryły się za kominy, wieżyczki i winkle. Dzień zapowiadał się niechybny. W oknach pogaszono sztuczne światło. Płonęły tylko jeszcze nieśmiało rzadko rozmieszczone uliczne latarnie. Walka była nierówna i czas był ją zakończyć. Ale na pewno sobie spał w elektrowni rodak mój - marnotrawca. Szedłem środkiem nawy. Myślałem o tym, że napiję się mleka. Na chodniku kot spacerując w tę i z powrotem myślał o czym innym. Nad nim, wysoko, para gołębi, gruchając dreptała po wystającym gzymsie. Wschodzące słońce już tam świeciło im pięknie w oczy. Tak że aż mnie tu, na dnie, chłód od tego przeniknął do szpiku kości i ostrym, nagłym szpurtem ruszyłem biegiem pod górę.
Tak wpadłem na rynek. Stanąłem pod bramą najbliższej kamieniczki i oparłem się o wyrzeźbioną maszkarę. Oddychałem głęboko i sprawiedliwie. Dookoła zaczynało się życie ludzkości i mnie tu nie brakowało.
Ja tu jeszcze ciągle byłem...".
Tak wpadłem na rynek. Stanąłem pod bramą najbliższej kamieniczki i oparłem się o wyrzeźbioną maszkarę. Oddychałem głęboko i sprawiedliwie. Dookoła zaczynało się życie ludzkości i mnie tu nie brakowało.
Ja tu jeszcze ciągle byłem...".
Miejsce z którego zrobiłem dziś to zdjęcie, to taka "krzyżowa droga", bo tak kiedyś nazywano przecięcia się dróg (bynajmniej w rejonie Siedlca). Ta tutaj (poetycka alejka, poznańska gaska, żadna droga), prowadzi wprost na wolsztyński Rynek, przez ulicę Poznańską (w oddali widoczna północna ściana ratusza a za nim wieżę kościoła Farnego). Za "śmierdzącym rowkiem" (pierwszy świerk po prawej) biegnie trochę pod górkę, na prawo wzdłuż podwórza maraszkowego, na lewo wzdłuż grabów i byłych działek ogrodowych. Wracając do punktu wyjścia w lewo wiedzie do Pałacu a w prawo do Jeziora Wolsztyńskiego. Za plecami plaża.
4 pisz śmiało:
Własnie! Myślałam co to tak czarownie przebija się ostatnio w Twoich zdjeciach! A to SZCZĘŚCIE! Zazdroszcze (stanu ducha)!
Jednak w przyrodzie musi być równowaga. Jeden jest szczęśliwy, a inny... będzie?
Tytuł wziął się z....piosenki Janka, którą gdzieś podsłyszał i podśpiewuje, podśpiewywał, gdy pisałem tego posta. Przypasował mi. Co do stanu ducha, to niektórzy mi się dziwią...prawdę mówiąc ja sam sobie też :)
Pozdrawiam.
Cieszyć się każdą chwilą,drobnostką,widokiem,słowem,dżwiękiem,zapachem,kolorem itd- to jest sens życia:)
Cieszę się Twoim szczęściem:)pozdrawiam
jaśminko - to się nazywa "pozytywne myślenie". Ktoś mnie kiedyś tego nauczył i dlatego już nic się nie zmieni :)
Prześlij komentarz