wtorek, 14 sierpnia 2012

Boruja moja miłość. Droga.

"...Czułem się u kresu. Utrapiony, wymęczony śmiertelnie myślałem chwilami, że się już chyba przekręcę. Szósty jak długi rok to był mojego sam na sam z otoczeniem rzeczywistym i nierzeczywistym i czułem się u kresu nieludzkich moich sil. Bo byłem żywy kauczuk wtedy, kiedy rzuciłem wszystko, zostawiłem wszystko za sobą i tak, jak stałem, poszedłem torami, żeby się drugi raz narodzić, już prawdziwie, bez akuszerki, pieluszek i darmowego mleka. I bez tej całej niewinnej dziecinady.
Nie pamiętam pierwszego dnia, pierwszych moich narodzin. Pamiętam dobrze pierwszy dzień drugich moich narodzin. Szedłem więc torami, potem drogą nad torami, pod wieczór deszcz lunął, zmokłem jak wrzucony do stawu słonecznik...".

Droga z Borui do Borui Piaski. Nad jezioro.

0 pisz śmiało: