6 kilometrów na północ od Wolsztyna, przy drodze nr 305 prowadzącej do Nowego Tomyśla oraz przy drodze do Woli Dąbrowieckiej i dalej do Jabłonny, położona jest wieś Barłożnia Wolsztyńska, chociaż nie jest to takie do końca oczywiste. Wioska taką właśnie nazwę posiada, pewnie z uwagi na pobliską Barłożnię Gościeszyńską (by nie mylić), ale znaki drogowe informują o jeszcze innym siole. Barłożni mianowicie. Barłożni. Bałrożni jak niektórzy mówią.
Na poboczu drogi, patrząc w kierunku Nowego Tomyśla, po prawej jej stronie, tuż za zjazdem do wspomnianej Woli Dąbrowieckiej (znak: Jabłonna 8) i na wysokości zjazdu do Ruchockiego Młyna (po lewej stronie - znak: Ruchocki Młyn 1), stoi krzyż z Jezusem Ukrzyżowanym, ogrodzony zielonym płotkiem. Po bokach rosną dwie brzozy a wokoło jest bardzo kolorowo od kwiatów. Na krzyżu, powyżej zamocowanego a la ołtarzyka znajduje się tabliczka z datą "21.III.1991".
Nie udało się zbliżenie krzyża, bo zostałem zdmuchnięty z drogi przez powiew pędzącego transportowca. Zdmuchnięty jak w Sylwestra 1990 na 1991 roku, którego spędziłem w jednym z domostw tejże wsi. Tylko z szampanem lub winem gazowanym jak go się nazywa. A było go ze trzy skrzynki może, bo gospodarz tegotego, tyle co wrócił z zachodnich włajaży.
Zawsze nie pasowało mi przystankowanie w tym miejscu. Ale dziś zrobiłem stopa. Przerwa na drożdżówkę. W ciszy mknących ciężarowców, co do pobliskiej firmy transportowej dobijali na oparach paliwa. Klaksony zadane na moją osobę, przez jednego z tychże kręcikółków, spowodowały letkie zaciekawienie właściciela sąsiedniej zagrody, który podszedł do płota i...co ja robię. A tu drożdżówki jedzą w najlepsze...
Krzyż stoi też przy gospodarstwie oznaczonym nr 1. W jego sąsiedztwie. O nie powiedziałem! O nie! Nie dam się! Drugie podejście okazało się udane. Nie ważne, że lukier przyklejony miałem do brody. Nieistotne. Najważniejsze, że zatrzymałem oddech. Słodki. w Barłożni Wolsztyńskiej.
Zawsze nie pasowało mi przystankowanie w tym miejscu. Ale dziś zrobiłem stopa. Przerwa na drożdżówkę. W ciszy mknących ciężarowców, co do pobliskiej firmy transportowej dobijali na oparach paliwa. Klaksony zadane na moją osobę, przez jednego z tychże kręcikółków, spowodowały letkie zaciekawienie właściciela sąsiedniej zagrody, który podszedł do płota i...co ja robię. A tu drożdżówki jedzą w najlepsze...
Krzyż stoi też przy gospodarstwie oznaczonym nr 1. W jego sąsiedztwie. O nie powiedziałem! O nie! Nie dam się! Drugie podejście okazało się udane. Nie ważne, że lukier przyklejony miałem do brody. Nieistotne. Najważniejsze, że zatrzymałem oddech. Słodki. w Barłożni Wolsztyńskiej.
Zabudowania na lewo od krzyża. |
1 pisz śmiało:
Ciekawy i przejrzysty wpis. Super
Prześlij komentarz