środa, 17 lipca 2013

Edward zmechanizowany - rower

Ostatnia odsłona cyklu: "Edward zmechanizowany", czyli Edward Tomiński i jego maszyny.
Zdjęcia sprzed wojnia.

wtorek, 16 lipca 2013

Pętla rakoniewicka (brukowo-miodowo)

W kierunku Rakoniewic. "Kocie łby".
Koniec bruku, dalej droga polna - w kierunku wsi Łąkie Nowe.

Zatem jechałem rakoniewicką ulicą Zamkową  z zamiarem dojazdu do wsi Tarnowa, ale patrząc w niebo zauważyłem dosyć mocne natarcie sino-bure, dlatego w prawo zadałem do wsi Łąkie Nowe, do której było raptem trzy kaem (do Tarnowy pięć). Początkowo bruk tak zwane kocie łby a potem piasek ale dość przyjemnie. Piękne dęby. 
Gryczana pasieka.
Po drodze po prawej pasieka na gryce a dalej uprawa chmielu i zdaje się szkółka leśna - ta już po lewej. Przy tym chmielu droga w poprzek do mojego obranego kierunku, gdzie dalej ambona myśliwska i droga "na" Łąkie.
Wjeżdżam do wsi...

poniedziałek, 15 lipca 2013

Pętla rakoniewicka (krzyżowo-zamkowo)

...tuż przed Rakoniewicami a prawie już w Rakoniewicach, po prawej "Zajazd u Bogdana" - rastauracyja, gdzie to jednego roku na weselu się nieźle tańcowało...naprzeciw stoi krzyż...Jezusa Ukrzyżowanego. Tak myślę, że rok temu nie było tego krzyża, jakoś nie kojarzę i przypomnieć nie mogę. 
Prostopadle do krajówki w tym miejscu obok wspomnianego biegnie latówka do tzw. Winnicy i dalej Rakoniewic Wsi. 
Jadę dalij jak to gadają w Kymbrydż. Przed stacją paliw z atrakcyjnymi cenami ropopochodnych w prawo skręt i jazda ulicą Zamkową w kierunku południowym, aż do Parku Krajobrazowego i póki co opuszczonego pałaco-zamku w którego towarzystwie rosną całkiem niemałe daglezje, buki czerwone, czarne sosny, kasztanowce czerwone, cypryśniki błotne czy sosny wejmutki.
Za cytatem:
Czarneccy byli właścicielami majątku rakoniewickiego od 1835 roku. Około roku 1840 dla Marcelego hrabiego Czarneckiego i jego żony Florentyny z Chłapowskich, wzniesiono w Rakoniewicach pałac w stylu neorenesansowej willi wloskiej. W latach 1897-1898 Marceli Czarnecki i jego syn Stanisław do korpusu głównego pałacu dobudowali niższe skrzydła. Ponownie pałac rozbudowano po 1945 roku.
Fasada główna pałacu zdobiona jest płytkim ryzalitem, poprzedzonym czterokolumnowym portykiem, nad którym znajduje się taras. Elewację parkową budowli urozmaica balkon wsparty na czterech kolumnach oraz dwie wieżyczki ośmiokątne po jej obu bokach, w których umieszczono klatki schodowe. Przed frontową częścią pałacu rozciąga się park krajobrazowy z alejami lipowymi i grabowymi. Rośnie w nim ponad 30 gatunków rzadkich, egzotycznych drzew i krzewów. Po zachodniej stronie pałacu leży staw rybny z wysepką. Drogę do rezydencji, kończącą się szerokim podjazdem, obsadzono lipami.
Jadę na Łąkie takie czy owakie bo jest ich kilka...(c.d.jutro).

niedziela, 14 lipca 2013

Pętla rakoniewicka

Przed przejazdem kolejowym w Rostarzewie.
Jakoś taka nazwa mi przyszła w czasie jazdy po wyznaczonej z góry czyli zaplanowanej wcześniej trasie (i tak uległa zmianie wobec goniącej mnie chmurrry-deszczurrry). By zaliczyć pętlę rakoniewicką należy wystartować w Wolsztynie spod bloku nr 8 przy ulicy Garbarskiej (jakoś sobie upodobałem to miejsce). Dalej drogą prostopadłą do ulicy Komorowskiej, przy pływalni miejskiej Miły Chłodek w prawo i wzdłuż K32. Mijając stację paliw po lewej można zaopatrzyć się w coś-niecoś i dalej ku ulicy Poznańskiej w Karpicku. Wzdłuż biegnie ścieżka rowerowa, za wsią raczej po lewej stronie, aż do przejazdu kolejowego przed miejscowością Rostarzewo. Tam niestety trzeba zjechać na krajówkę i uważać by jadąc nie wyrżnąć w stojący czynny fotoradar. Dziś nie załapałem się na fotkę gdyż wciąż było pod wiatr cholera jasna. Chodniczkiem przez Rostarzewo, obok znacznego Ratusza z którego jak się pamięta krzesła się wyrzucało a po minięciu cmentarza, który na prawo od drogi znowu na ścieżkę, co po lewej stronie biegnie zgodnie z kierunkiem jazdy patrząc. Na lewo od niej tory kolejowe. Pomiędzy Rostarzewem a Rakoniewicami, tuż przed Rakoniewicami a prawie już w Rakoniewicach, po prawej "Zajazd u Bogdana" - rastauracyja, gdzie to jednego roku na weselu się nieźle tańcowało...naprzeciw stoi krzyż...(c.d.jutro)
Ratusz w Rostarzewie.
Zapisek szprychowy: 27.6 kilometra.

Dopisek Stedowy.
Myślę, że w końcu dorosłem do tej pieśni. Zabiorę ją niedługo tam gdzie nie ma nocy.

sobota, 13 lipca 2013

śp. Zenon

o tym, że dziś o godzinie dziesiątej a nawet wcześniej było się w Siedlcu, przy kaplicy przykościelnej kościoła pw. św Michała Archanioła, by uczestniczyć  w ostatniej drodze, że dzwony rozlegały się kilka razy ale nie miejsce i czas by pisać o tym jak to się odbywało, ale to miejsce i ten czas znaleźć i zapisać wypowiedziane a cytowane na Mszy św.  słowa sławnego pisarza, który na łożu śmierci miał powiedzieć o swoich dziełach - "że to wszystko niewiele znaczy".

czwartek, 11 lipca 2013

Cinek w radio

Urodziłem się w Wolsztynie. Tutaj mieszkam i tutaj umrę. Życie takiego "cinka" jak ja, jest już z góry lub z dołu zaplanowane. I innych "cinków" i "cinek" zapewne też. Żeby było jasne. 
Nie wszyscy muszą się z tym zgadzać. Nikt - może się z tym zgadzać. Czułość ludzka w tym względzie jest nijaka. Próchniczo-zgniła.
Niby nic nie można zmienić w układzie : narodziny-przeznaczenie, życie-gdzieśodejście. Niby nic nie można. Tylko czy aby na pewno?
Tak dać w mordę przeznaczeniu chciałbym...
Póki co jestem w: "radiogaga, radiogugu..."

HubaBuba - dzięx.

środa, 10 lipca 2013

Cinek

Bałtyk wita.
Hubert - dzięki.

Zapisek szprychowy. Trasa Author 8.

wtorek, 9 lipca 2013

Wolsztynówki - chwilówki : Ach serce


ach serce
ćmo szalona
porzucona w ciemnych dolinach
u podnóża rozumu
tłuczesz się
opalonymi skrzydłami
w pogoni za tym
co wielkie i jasne
a przecież
wystarczyłoby podfrunąć wyżej
żeby ujrzeć jak na dłoni
jakie małe
próchnem świecące
są te twoje
urojone słońca


Do wiersza Józefa Barana o tytule "Ach serce".

poniedziałek, 8 lipca 2013

Wolsztynówki - chwilówki: każdy ma swoj upragniony ląd

Wolsztyn, ulica Garbarska.

niedziela, 7 lipca 2013

Żurawie

Gdy je słyszę, zawsze się zatrzymuję. To tak jakbyś usłyszał A Whiter Shade Of Pale, pewnej nocy w Płocku na ten przykład, na dworcu kolejowym. Tak o drugiej trzydzieści dwie w nocy. W przejściu pomiędzy peronami.
Zatrzymuję się zawsze i słucham. W ich śpiewie nie ma melodii ale jest harmonia. I ta tajemniczość. Dzisiaj też tak było, dzisiaj było nawet podwójnie tajemniczo i podwójnie przepięknie, bo dwa razy się zatrzymywałem by posłuchać ich śpiewu, dwa razy w odstępie gdzieś godzinnym. 
- czy pan był kiedyś w lipcu albo w sierpniu w Cisnej ale tak , że w nocy padał deszcz a od rana słońce słończyło przepięknie, zaczynając od plus dwadzieścia jeden o siódmej dwadzieścia?
- nie, nie byłem w Cisnej, nie wiem gdzie taka miejscowość leży - nie wiem czy to wstyd, ale wyczuwam jakąś moją wpadkę w tym zakresie...
- pana wpadka jest poza pana zakresem, skoro pan tego nie przeżył nie może pan przeżyć tej wpadki. Chciałem przyrównać klimat parujących z nocy, podeszczowych wzgórz ciśnieńskich - do klimatu śpiewu tych, dla których zatrzymuję się zawsze, gdy je usłyszę, ale raczej mi się to nie uda.
- myślę, że mam braki w takich sprawach, bo mieszkam w wielkim mieście i daleko od natury i daleko od chwil w których mogę pomyśleć o uciekającym czasie. Lepiej chyba jak zamilknę...
nic to panu nie da, że pan zamilknie i zamknie się sam w sobie.
Ja cieszę się, że mieszkam właśnie tutaj. Cieszę się, że pokochałem okoliczne drzewa, okoliczne łąki, okoliczne chmury i nieokoliczne chmury. Cieszę się. Raduję tym, co mogę chwycić wzrokiem i słuchem. Nikt mnie tego nie uczył. Nikt. Zupełnie...